Płytki oddech – czy trekking w Himalajach jest dla każdego?

Trochę o schodach, zmęczeniu, zimnej wodzie, wysokości, tabletkach, motywacji etc…

Tytułowe pytanie zadałam oczywiście tendencyjnie, bo odpowiedź nie jest jednoznaczna: Jeżeli nigdy nie byłeś/ byłaś w górach i nie ćwiczysz regularnie to prawdopodobnie nie jest to przeżycie dla Ciebie, co nie oznacza, że nie dasz rady – siła woli i samozaparcie czynią cuda, pod warunkiem, że nie masz przeciwwskazań zdrowotnych / problemów fizycznych, bo kondycję jakąś jednak trzeba mieć.

Trekking do ABC (Annapurna Base Camp 4130 m.n.p.m), mimo że stosunkowo łatwy (tzn. nie trzeba wspinać się po łańcuchach po pionowych ścianach), wymaga sporego wysiłku fizycznego. Większość trasy to wędrówka po prawie pionowych kamiennych schodach (schodzenie też nie jest najprzyjemniejsze i bardzo nadwyręża kolana).

Trzeba też wziąć pod uwagę długość trekkingu: nam trasa ABC/ Poon Hill –link do opisu trasy – zajęła 10 dni (samo ABC można zrobić ponoć w 6 dni). Praktycznie codziennie szliśmy 5-7 godzin w górę i w dół. Dla nas dodatkową trudnością był okres zimowy (koniec stycznia) i niskie temperatury w nocy, ale z drugiej strony w ciągu dnia nie musieliśmy zmagać się z gorącem, co przynajmniej dla mnie było ogromnym plusem.

Na Poon Hill było bardzo zimno…
W ABC pogoda nam sprzyjała i czasami było wręcz za gorąco, bo słońce na tej wysokości jest bardzo mocne…

Tutaj tylko napomknę, że mimo potu, trudu i czasami przerażającego zimna trekking w himalajach był dużo łatwiejszy (przynajmniej ta trasa) niż wejście na wulkan Rinjani w Indonezji . Wulkany ogólnie są specyficznymi górami – trzeba ciągle iść stromym zboczem w górę. Tu w Himalajach trasa była zróżnicowana: po bardzo stromych fragmentach zdarzały się wypłaszczenia.

Poza tym, jeżeli macie czas i nie macie przewodnika, który Was popędza możecie zrobić tę trasę w bardzo wolnym tempie i zatrzymywać się na odpoczynek, kiedy tylko macie na to ochotę w jednym z bardzo licznych hosteli/ restauracji, które znajdują się na trasie. Z pewnością nie jest to trekking w zupełnie dzikich górach.

W jednej z restauracji na trasie…

Jedynym poważnym problemem jaki widzę jest uszkodzenie nogi/ ciała w czasie trekkingu: wtedy bardzo trudno jest się wydostać ze szlaku do miejscowości, do której dojeżdżają jeepy. W wyższych partiach nie ma już nawet transportu czworonożnego więc jedynym rozwiązaniem jest zniesienie przez miejscowych (pewnie bardzo drogie) lub helikopter (jeszcze pewnie droższa opcja). Dlatego lepiej sobie nic nie zrobić!

W niższych partiach szlaku można skorzystać z transportu czworonożnego

Jeśli chodzi o chorobę wysokościową to nigdy nie możecie mieć pewności, że was to nie dotyczy, dlatego w razie czego trzeba mieć tabletki na chorobę w zapasie (najlepiej kupić je w Kathmandu lub Pokharze, nazwa leku to Diamox lub Azomid). My postanowiliśmy nie brać ich profilaktycznie (nie są obojętne dla zdrowia) i w razie ostrych objawów wziąć większą dawkę. Na szczęście nie były nam one w zupełności potrzebne, chociaż ja pod koniec trasy bardzo odczuwałam wysokość powyżej 4000 m.n.p.m, ale myślę, że wynikało to też z mojego przeziębienia. Miałam zupełnie zatkany nos i bolało mnie gardło, dlatego na tak dużej wysokości wydawało mi się, że zupełnie nie mogę oddychać i ostatni odcinek trasy z MBC do ABC było dla mnie istną drogą przez mękę, chociaż teren jest dosyć płaski w porównaniu zresztą podejść na trasie… Ze względu na moje złe samopoczucie zdecydowaliśmy się nocować niżej, niż weszliśmy (podstawowa zasada w przyzwyczajaniu organizmu do wysokości) i myślę, że dobrze zrobiliśmy, bo trochę niżej w MBC miałam uczucie, że jest ciut więcej tlenu 🙂 .

Widok na ABC

Innym istotnym zagrożeniem na trasie do ABC są lawiny, których przed decyzją o wyruszeniu na trasę najbardziej się obawiałam. Na ostatnim odcinku przed ABC w przypadku obfitych opadów śniegu istnieje duże ryzyko zejścia lawin. Rzeczywiście w tym miejscu idzie się wąwozem otoczonym pionowymi skałami, z których śnieg obsypuje się prosto do doliny. Warto więc zawsze zapytać się w Chhomrong w checkpoint’cie jakie są warunki na trasie. Nas uspokojono i powiedziano nam, że jest zupełnie bezpiecznie, bo jak na styczeń to w wysokich partiach gór jest bardzo mało śniegu i rzeczywiście tak było 🙂 Jednak zawsze należy monitorować pogodę na bieżąco, bo w wysokich górach wystarczy kilka godzin intensywnego śniegu i sytuacja z bezpiecznej staje się groźna...

 

My w dolinie a nad nami pionowe skały…

Treking w okresie zimowym (my wyruszyliśmy na trasę pod koniec stycznia) oznacza dodatkową trudność: bardzo niskie temperatury w nocy. Nigdzie na trasie nie ma ogrzewania. Czasami w jadalni lub przed hostelem miejscowi rozpalają palenisko / ognisko, ale w pokojach panuje praktycznie taka sama temperatura jak na zewnątrz. Rozwiązaniem jest jak najszybsze ubranie się we wszystko, co się ma i zawinięcie w szczelny kokon. Przy minusowych temperaturachnie można wystawiać głowy spod kołdry, bo ja w ten sposób nieświadomie nabawiłam się zapalenia gardła (rozgrzana oddychałam w czasie snu mroźnym powietrzem).

Przygotowani do spania w ujemnej temperaturze.

Jeśli chodzi o higienę, to nie należy spodziewać się luksusów. Przepraszam, luksusem jest już sam fakt że na 3000 m.n.p.m można wziąć ciepły prysznic, dzięki komuś, kto na własnych barkach wtargał tam butlę gazową i że można zrobić siusiu w normalnym pomieszczeniu… Na pewno nie są to warunki 3-gwiazdkowego hotelu, ale wszystko, co do życia potrzebne jest, więc nie można narzekać!

Toaleta i prysznic z ciepłą wodą w jednym z hosteli w miejscowości Sinuwa.

Podsumowując: nie bójcie się trekkingu w Himalajach zwłaszcza na bardzo popularnych trasach wokół Annapurny, na Poon Hill lub do ABC (Annapurna Base Camp)!

Wschód słońca w Tadapani.

Na tych mniej popularnych trasach zazwyczaj obowiązuje nakaz korzystania z usług przewodnika, więc jest to dodatkowa pomoc. Jeżeli decydujecie się na trekking poza sezonem (np. tak jak my w styczniu), to zawsze upewnijcie się czy wszystkie fragmenty trasy są otwarte i jakie panują na niej warunki pogodowe (głównie dotyczy to Annapurna Circuit – czasami ze względu na duże opady śniegu przejście najwyższą przełęczą jest zamknięte). Jak na koniec stycznia, to na trasie do ABC panował bardzo duży ruch, głównie były to grupy turystów z Chin, (myślę, że miało to też związek ze zbliżającym się chińskim nowym rokiem…). Stąd mój wniosek, że jeżeli jedziecie w Himalaje w sezonie i chcecie przeżyć wyjątkową przygodę bez tłumów turystów, to wybierzcie jakąś mało uczęszczaną trasę np. w regionie Mustang. Z pewnością będzie się to wiązało z większymi kosztami, ale też przeżycia będą bardziej unikalne.

Jeżeli 10 dni wędrówki w górach to dla Was za dużo, ale wciąż chcecie obejrzeć Himalaje z bliska to zawsze możecie wybrać się na krótką, 3 dniową, wycieczkę na Poon Hill (ponoć istnieje opcja wjechania jeepem aż do Ulleri, więc do przejścia pozostaje niewielki odcinek).

Akurat tego dnia, gdy wybraliśmy się na Poon Hill nastąpiło załamanie pogody i silny wiatr nawiewał chmury. Co jakiś czas mogliśmy ujrzeć majestatyczne ośmiotysięczniki.

Jeżeli ktoś zupełnie nie chce się męczyć i podchodzić pod górę, to może wybrać się do Nagarkot i stamtąd oglądać panoramę Himalajów.

Linki do pozostałych postów na temat trekkingu ABC i Poon Hill:

You may also like